Piknik klasy IV Drukuj

       Dnia 26 czerwca 2013r. klasa IV zaplanowała piknik w Lewałdzie Wielkim. Przed godziną 8:00 uczniowie zebrali się w sali nr 8. Tam Pani Gorzelak sprawdziła obecność i gotowość do pieszej wyprawy. Nagle rozległy się dwa dzwonki, czyli czas na szkolny apel. Tego dnia w szkole podsumowywaliśmy konkursy i przeglądy. Nasza klasa wyróżniła się w sporcie i konkursie czytelniczym. W ciągu całego roku szkolnego uczestniczyliśmy w lekcjach pomocy przedmedycznej. Koleżanki z klasy wystąpiły na szkolnej scenie w roli udzielających pomocy poszkodowanym dzieciom. Wszystko wyglądało bardzo poważnie.


      W sali panował spokój, a uczniowie w skupieniu przyglądali się odgrywanym scenkom.
      Po rozdaniu sportowych trofeów ruszyliśmy zgodną grupą przed szkołę. Tam czekały na nas: Panie Agnieszka Przybylska i Pani Milena Kowalska. Stanowiliśmy sporą kolumnę, więc nasza Pani przypomniała o zasadach bezpiecznego poruszania się. To ciekawie wyglądało, bo kolumna miała odblaskowe koszulki. One nie miały nas jedynie zdobić, ale chronić na drodze.
       Wreszcie ruszyliśmy. Pogoda nam sprzyjała, nie było ani za ciepło, ani za zimno; dosłownie idealnie. Przed nami marsz ponad 4 km drogi z pięknymi krajobrazami. Nogi nas wcale nie bolały, no może trochę marudził Mateusz S., ale my jesteśmy do tego przyzwyczajeni, że najpierw mówi i narzeka, a potem przyznaje, że nie ma racji i przesadza.
       Kiedy dotarliśmy na miejsce, w ośrodku „Lajkonik" przywitała nas bardzo serdecznie Pani Agnieszka. Dokładnie pokazała całą posesję i podała zasady obowiązujące podczas pikniku. Podobało się nam. Piekliśmy kiełbaski; huśtaliśmy się na specjalnej ławce, graliśmy w piłkę, biegaliśmy i opowiadaliśmy sobie zabawne historyjki. Niektórzy wykonali mnóstwo interesujących zdjęć, podziwiali malownicze widoki.

      Na koniec postanowiliśmy wszyscy pobawić się w chowanego. Posłużył nam do tego ogrodzony teren z „kryjówkami". Nie chciało nam się opuszczać tego wspaniałego miejsca. Bawiliśmy się naprawdę wyśmienicie. Mariuszowi przydarzały się same śmieszne przygody, a Artur Z. wciąż śpiewał i wymyślał nowe zwrotki „Stokrotki". Nawet Pani Gorzelak podziwiała jego wokalne możliwości.
     Rozbawieni wracaliśmy do szkoły. Artur podczas drogi powrotnej narzucił szybkie tempo, bo było odpowiednie do jego marszowych piosenek. Nie zauważyliśmy, a już cali i zdrowi znaleźliśmy się przy szkole. Tam pożegnaliśmy się i z wesołymi minkami podążaliśmy do domu.
     Piknik nam się podobał. Trochę się zmęczyliśmy marszem, ale przecież to świetna zaprawa przed pieszymi wycieczkami w czasie wakacji. Już planujemy kolejne wyprawy, pikniki, a nawet biwaki.